Legion Maltański, młody i prężny klub Honorowych Dawców Krwi w KGHM, zajmuje się głównie propagowaniem akcji oddawania krwi i promocją udzielania pierwszej pomocy.

Między kolejnymi akcjami, pięciu legionistów i jednocześnie ratowników z Rudnej skrzyknęło się, by wyremontować mieszkanie. Mieszkanie nie byle jakie. Siedmiu chłopców i trzy dziewczynki, w wieku od 13 do 18 lat, oraz pięć wychowawczyń tworzą Dom Dziecka Orbitalna w Głogowie. Mieszkają w 4-pokojowym mieszkaniu w bloku przy ul. Orbitalnej o powierzchni zaledwie 77 mkw, ale nie narzekają. Placówki takie jak ta pomagają dzieciom dać coś, co mogą nazwać domem. Kręci się tu dużo ludzi, bo lokatorzy mają przecież kolegów, koleżanki, rodziny, więc mieszkanie częściej niż inne wymaga odświeżenia.

Zawsze można liczyć na KGHM

Na Orbitalną, skierowała ratowników z Legionu Maltańskiego, prośba od dyrektor domu dziecka. – Na pierwszy rzut oka było widać, że łazienka potrzebowała kapitalnego remontu – mówi Marcin Burda, prezes Legionu, górnik operator z kopalni Rudna. – Od razu było też widać, że prace potrwają kilka tygodni – dodaje. Szybko stało się jasne, że na remont nie ma ani złotówki,a potrzebne były: narzędzia, farby, tynki, klej do glazury, szpachle. Na szczęście w sukurs przyszedł KGHM, środki na materiały zorganizowano w ramach projektu Wolontariatu Pracowniczego. Pomogli też inni. – Weźmy na przykład przycinarkę do płytek – nie opłacało się jej kupować, bo nikt z nas i tak nie potrafił jej obsługiwać. Chwała Bogu znaleźliśmy fachowca – mojego ojca. Nie dość, że zobowiązał się przyciąć płytki, to jeszcze pewnie je poukłada i przyklei, bo zna się na tym – mówi Tomasz Skrzyński, ratownik i górnik z oddziału szybowego kopalni Rudna.

Po pracy do domu, ale nie swojego

W remoncie pomagają też rodziny ratowników. Jak? Cierpliwością. Bo przecież najpierw ekipa jest w pracy na Oddziale, potem na dyżurze ratowniczym, a kiedy jest chwila wolnego, to idą odnawiać mieszkanie dzieciom. Tomasz Skrzyński mówi wprost: – Nasi bliscy wiedzą, że to nie jakieś widzimisię. Zawsze powtarzam w domu, że mam dług do spłacenia. Kiedyś do mnie uśmiechnęło się szczęście, pojawiła się żona, dzieci, dom. Czułem, że dobro trzeba oddać. W naszym Legionie działa się szybko i sprawnie, i zwyczajnie się cieszę, że w ogóle mogę pomóc – dodaje.

Dobra energia

Dorota Dziubańska, jedna z pięciu wychowawczyń Orbitalnej, chwali pomoc wolontariuszy KGHM: – Oprócz pracy przy odświeżaniu mieszkania, chłopaki z kopalni Rudna są też jakimś wzorem dla naszych wychowanków. Rozpiera ich energia i wiele z niej zostanie w naszym domu, zostanie coś więcej niż gładkie ściany – dopowiada. Dawid Zdebiak, górnik, przodowy pola, chowa się za kolegami. – No po mnie to zostanie tylko porządek, ja tu jestem „przynieś, wynieś, pozamiataj”, sprzątam tylko po kumplach – gruz wyrzucam, wodę podaję – dodaje skromnie.

Westchnienia z drabiny

Przemek Moskaluk, kandydat na ratownika i pracownik oddziału szybowego, pali się do roboty. – Ojcu, złotej rączce, zawdzięczam, że w każdej dziedzinie remontu sobie poradzę. Zająłem się stroną techniczną przygotowania ścian pod piony i poziomy, zabezpieczyłem je przed wilgocią. Zajęło to sporo czasu, zwłaszcza że ten blok to płyta, czyli beton. Drugi tydzień staram się tam być codziennie choć chwilę. Liczę, że skończymy w ciągu 7 dni, może troszkę dłużej – mówi Moskaluk. Nie odstaje też Tomek Zblewski, górnik operator z oddziału mechanicznego. Jest też w sekcji wysokościowej ratowników i dlatego najczęściej stoi na drabinie, szpachlując dziury w ścianach, nakładając tynk i wyrównując na glanc. Jakiś rok temu wyglądało, że jego życie wisi na włosku. Wygrzebał się z tego, zawziął, wrócił do formy i dzisiaj każdą minutą wysiłku przy remoncie dziękuje za dar zdrowia. – Wciąż jestem w formie, życie jest cholernie piękne – wzdycha z drabiny.

Wszędzie wiosna

Orbitalna wprowadza dzieci do dorosłego życia, ucząc: gotowania, pisania CV, szukania pracy, zdobycia mieszkania, odpowiedzialności – generalnie pomaga stać się wychowankom samodzielnymi członkami społeczności. W remontowanym mieszkaniu „dzieci” mogą mieszkać do 25. roku życia. Agata Ziętel ma 18 lat i ciepłe słowa dla „ekipy remontowej”: – Mam dla ratowników ogromny szacunek Może ktoś pomyśli, że to niewiele, ale dla nas nowa łazienka, czysta kuchnia oznacza lepsze życie. To tak, jakby wiosna wkroczyła też do naszego mieszkania – mówi wyglądając przez okno. Z okiem widać panoramę miasta, a na pierwszym planie ogródki działkowe, które właśnie wybuchają kolorami kwiatów.