Co 2 lata ratownicy górniczy z całego świata uczestniczą w Międzynarodowych Mistrzostwach Ratowników Górniczych. W tym roku we wrześniu 12. edycja odbędzie się w Rosji.

Wśród zespołów z Polski nie mogło zabraknąć reprezentacji JRGH z KGHM. Na ostatnich zawodach dwa lata temu ratownicy rywalizowali w kanadyjskim Sudbury. To był wielki sukces miedziowej ekipy, która startowała się pod nazwą White Eagles (Białe Orły).

W klasyfikacji ogólnej zdobyła brązowy medal, a w konkurencji polegającej na sprowadzaniu rannych z niebezpiecznych wysokości za pomocą liny była pierwsza! – Nieprzypadkowo tej konkurencji nie będzie tym razem, bo pokonaliśmy w niej Rosjan – śmieje się Bartłomiej Tursa, ratownik z ZG Lubin.

To prawie prawdziwa akcja.

Brak tej konkurencji nie przekreśla szans na sukces miedziowych. Konkurs drużynowy ma składać się z pięciu obowiązkowych zadań, rozgrywanych w warunkach jak najwierniej odwzorowujących prawdziwe zagrożenie. Najważniejsza konkurencja, mająca aż 30-proc. wpływ na końcową klasyfikację, to symulowana akcja ratownicza, która odbędzie się w kopalni złota Siewiernaja w mieście Bierezowski. To podziemna kopalnia, do której dostać się będzie można wyłącznie szybem. Limit czasowy to 60 minut, dopuszczalny pakiet pomocowy to mapy i filmy z tej kopalni. Zostanie on dostarczony zespołom najpóźniej na miesiąc przed zawodami.

– Symulowana akcja to dla nas środowisko naturalne, przygotowujemy się głównie do niej, bo można w niej sprawdzić umiejętności ratownicze. Ta konkurencja to nasze oczko w głowie – podkreśla Tursa.

Maski włóż

Druga konkurencja o 20-proc. udziale w punktacji końcowej to gaszenie pożaru. Zostanie rozegrana na specjalnie do tego celu stworzonym poligonie w sekcji Uroczisze kopalni odkrywkowej Szartaszski. – Będzie to walka z ogniem na odkrytym terenie z użyciem tlenowych aparatów roboczych. Kolejny sprawdzian rozegra się w tej samej kopalni i zweryfikuje umiejętność udzielania pierwszej pomocy (on także ma 20% udziału w punktacji końcowej). Jak na razie wiadomo, że będą dwa etapy – symulowany wypadek w niebezpiecznym obiekcie przemysłowym oraz resuscytacja krążeniowo- oddechowa na fantomie – wyjaśnia Jacek Gąsieniec, zastępca kierownika Górniczego Pogotowia Ratowniczego.

Teoria i sztafeta

W zawodach nie zabraknie też egzaminu teoretycznego. Jego wartość w ogólnej klasyfikacji to 10%. Ostatnią konkurencją jest sztafeta sprawnościowa. Bierze w niej udział cały zastęp. Rozgrywana będzie na stadionie, na trzech równoległych torach. Każdy zawodnik będzie miał do przebiegnięcia określony dystans, będzie musiał wykonać zadanie siłowe, i pobiegnie w masce tlenowej.

– Ostatni zawodnik musi pokonać wyznaczoną trasę z fantomem poszkodowanego – mówi Gąsieniec, a jego kolega Bartłomiej Tursa nie ukrywa, że te trudności nie są przypadkowe. – Ratownicy z Rosji to zawodowi żołnierze, faceci o żelaznej kondycji. Ale nie uważamy, że jesteśmy na przegranej pozycji: intensyfikujemy zadania, wzmacniamy kondycję, myślę, że w sztafecie nie oddamy pola – zapowiada.

Dodatkową konkurencją, która nie będzie miała wpływu na punktację, będą zawody w VR – wirtualnej rzeczywistości. Kondycja to za mało Zawodnicy każdej z drużyn muszą spełniać wiele warunków: oprócz dobrego stanu zdrowia i sprawności fizycznej, co oczywiste, wymagane są także certyfikaty szkoleń z udzielania pierwszej pomocy oraz z ratownictwa górniczego. Drużyna do każdej konkurencji składa się z kapitana i czterech zawodników. Na razie na liście ekip zarejestrowanych na mistrzostwa są Kirkland Lake Gold – zwycięzcy klasyfikacji ogólnej z Kanady z 2016 roku, Wambo Coal Mine – najlepsi w udzielaniu pierwszej pomocy w 2016, polska ekipa Węglokoksu Kraj – zwycięzcy mistrzostw w Katowicach z 2014 roku i najlepsi w gaszeniu pożaru z Sudbury 2016. Jak widać, nasi ratownicy nie będą mieli łatwo, tym bardziej życzymy PABIEDY (ros. zwycięstwa)! (red)