W nosy doszło do awarii rurociągu na zbiorniku osadowym „Żelazny Most”. Słona woda technologiczna wdarła się do zagród i domów okolicznych wsi. Burmistrz Polkowic zapewnia o wsparciu dla poszkodowanych i zwraca się do właściciela felernej instalacji o zwiększenie działań pomocowych.

Podtopione posesje, przewrócone płoty, trująca woda stojąca w lasach, zamulone podwórka i łąki. To efekt kolejnego rozszczelnienia rurociągu należącego do Zakładu Hydrotechnicznego KGHM. Rurociągiem transportowana była solanka.

Jak relacjonuje Józef Spiak, sołtys Dąbrowy i jeden z najbardziej poszkodowanych, woda zaczęła zstępować z lasu, oddzielającego zbiornik osadowy od wsi, około godziny dziesiątej wieczorem. W krótkim czasie jej poziom w najbliżej stojącym gospodarstwie sołtysa zaczął zagrażać mieszkańcom.

– Wyszedłem przypadkiem na dwór i zobaczyłem co się stało. Gdyby nie to, to nic bym nie usłyszał – opowiada sołtys. – U mnie było zalane podwórko, dom, chlewnia, kurnik i obora. Woda sięgała do pół metra, co widać jeszcze na ścianie domu. Poza tym zalane było pod piętnastką i pod dziesiątką. Ale tam wody było dużo mniej – mówi Józef Spiak, sołtys Dąbrowy.

Woda przelewająca się przez wieś traciła po drodze impet, napotykając na koryto cieku biegnącego przez Dąbrowę. Mimo to fala dotarła do Tarnówka, a potem do Komornik. Na szczęście płynęła z mniejszą siłą i głównie kanałami lokalnych cieków, oszczędzając zabudowania.

Jak wyjaśniają przedstawiciele miejskich służb kryzysowych, powodem wystąpienia podtopień była awaria rurociągu z wodą przemysłową (solanką), zasilającego zbiornik odpadów poflotacyjnych „Żelazny Most”. Kiedy pracownicy Zakładu Hydrotechnicznego KGHM starli się zapobiec dalszemu wyciekowi solanki, w kierunku Dąbrowy już jechały wozy straży pożarnej.

– Na miejsce zostały rozdysponowane dwie jednostki Państwowej Straży Pożarnej z Polkowic oraz trzy zastępy Ochotniczej Straży pożarnej, jedna z Tarnówka i dwie z Sobina. Na miejscu od razu podjęły działania ratunkowe i zabezpieczające – informuje Marek Zalewski z Gminnego Centrum Zarządzania Kryzysowego.

– Służby błyskawicznie znalazły się na miejscu zdarzenia. Mówię tutaj zarówno o państwowej i ochotniczej straży pożarnej, jak również pracownikach urzędu gminy i funkcjonariuszach straży miejskiej. Wszyscy w profesjonalny sposób starali się pomóc poszkodowanym w tej kryzysowej sytuacji – mówi Łukasz Puźniecki, burmistrz Polkowic.

Dzięki tym staraniom udało się ograniczyć straty. Mimo to ślady po podtopieniu były widoczne jeszcze przez cały dzień. W miejscach zniszczonych przez wodę, głównie na kilku posesjach w Dąbrowie, pracowały służby Zakładu Hydrotechnicznego, pomagając właścicielom w uporządkowaniu terenu.

Na miejsce pojechał także burmistrz Polkowic. Spotkał się m.in. z sołtysem Dąbrowy, Józefem Spiakiem, rozmawiał także z innymi mieszkańcami wsi.

– Zapewniłem poszkodowanych, że w razie potrzeby mogą liczyć na niezbędne wsparcie gminy. Wystąpię także z wnioskiem do dyrekcji Zakładu Hydrotechnicznego KGHM, aby zintensyfikował działania pomocowe dla poszkodowanych – zapewnił włodarz Polkowic.

Nie była to pierwsza awaria sytemu dostarczającego lub odprowadzającego wodę przemysłową na zbiorniku „Żelazny Most”. Podobne incydenty mają miejsce bardzo często. Ostatnio do zalania posesji doszło we wrześniu ub. roku w Żukowie. Ich wpływ na środowisko za każdym razem budził obawy mieszkańców i ekologów.