Chciał pomóc mieszkańcom miasta, którzy zwrócili się do niego z prośbą. Niczego nie ukrywał, otwarcie o tym rozmawiał z sąsiadami. Wszyscy wiedzieli, że niebawem śmieci nie będzie. Niecierpliwy sąsiad zgłosił sprawę na policję. Radny postanowił zrzec się pełnionej funkcji.

Od kilku lat na posesji przy ul. Krochmalnej, dawnej stolarni, znajdują się beczki z substancją niewiadomego pochodzenia. Ktoś podrzucił je właścicielom. Obowiązek ich utylizacji spoczywa zatem na właścicielu. Urząd Miasta prowadzi postępowanie dot.u sunięcia tych beczek. W związku z tym, że zgodnie z opinią rzeczoznawcy znajdują się tam substancje niewiadomego pochodzenia, a dojazd dużym autem jest utrudniony, mężczyzna poprosił radnego, zarazem Przewodniczącego Rady Miejskiej w Głogowie o pomoc.

– Dojazd do posesję przy ul. Krochmalnej jest utrudniony. Brama jest wąska i z jednej strony jest wysoki nasyp kolejowy utrudniający manewrowanie dużym autem – wyjaśnia Leszek Drankiewicz. –Postanowiłem pomóc. Zaproponowałem, aby na czas wywózki i utylizacji, beczki przewieźć na posesją ZGM przy ul. Krochmalnej nr 14. Teren ten nie jest zagospodarowany. Składujemy tam w kontenerach między innymi rzeczy po eksmisjach. Zanim te palety z beczkami trafiły na teren ZGM rozmawiałem z sąsiadami i wyjaśniłem, że przez krótki czas śmieci będą leżały w tym miejscu. Zakładaliśmy, że do końca lutego znajdziemy firmę, która te śmieci wywiezie i podda utylizacji.

Beczki z terenu prywatnego na początku lutego trafiły na teren przy ul. Krochmalnej 14. Przewiezione zostały autem, które zmieściło się w bramę i nasyp kolejowy nie był przeszkodą. Kilka dni później policja otrzymała doniesienie o składowaniu substancji niewiadomego pochodzenia i wezwała właściciela działki na której kiedyś funkcjonowała stolarnia, do udzielenia wyjaśnień.

– Razem z właścicielem pojechałem aby udzielić wyjaśnień. Czułem się odpowiedzialny za tę sytuację – mówi Leszek Drankiewicz,. – Niczego nie ukrywałem i nie mam takiego zamiaru. Podjąłem się pomóc mieszkaniowi naszego miasta i zrobię to do końca. Pomogę w znalezieniu firmy, tak jak obiecałem. Nie unikam odpowiedzialności, nie chowam głowy w piasek.

Leszek Drankiewicz, radny, Przewodniczący Rady Miejskiej w Głogowie w zaistniałej sytuacji postanowił zrezygnować funkcji.

– Popełniłem błąd. Można było to zrobić inaczej, ale człowiek uczy się na błędach. Nigdy nie zajmowałem się tak dokładnie sprawami dotyczącymi śmieci. Teraz zgłębiam wiedzę i wiem, że można to było zrobić inaczej. Rezygnuję z pełnienia funkcji Przewodniczącego Rady Miejskiej w Głogowie ponieważ nie chcę aby koledzy radni wiedząc, że mam do wyjaśnienia sprawę dotyczącą śmieci, mieli dyskomfort pracując ze mną. Nie jest natomiast prawdą, że w związku z tą sytuacją wypowiedziałem umowę o prace w ZGM, gdzie jestem kierownikiem ADM. 31 stycznia złożyłem wypowiedzenie umowy o prace, ponieważ zmieniam pracodawcę. Będę pracował w firmie warszawskiej. Sprawa dot. śmieci rozpoczęła się natomiast 6 lutego.

Śmieci na posesji przy ul. Krochmalnej, po byłej stolarni, leżą od wielu lat. Zgodnie z opinią fachowców, beczki są dobrze zabezpieczone, nie ma możliwości wycieku.

– Właściciel działki prywatnej nie jest właścicielem odpadów. Trafiły one do niego w sposób, który jak na razie nie można ustalić – mówi Leszek Drankiewicz. – Zapoznałem się z ekspertyzą biegłego i postanowiłem pomóc, jako radny, którego właściciel prosił o pomoc. Doprowadzę sprawę do końca i pozbędziemy się tych substancji. Jeżeli tego nie zrobię to właściciel działki nadal będzie miał problem i miasto też . Te beczki trzeba usunąć. 

Jak zapewnia Leszek Drankiewicz, beczki z substancjami niewiadomego pochodzenia miały być składowane na terenie należącym do ZGM, gdzie jest kierownikiem ADM przez kilkadziesiąt dni.

– Rozmawiałem z firmą, która zajmuje się wywózką i utylizacją śmieci. Mam zapewnienie, że usuną i zutylizują te beczki ale musimy poczekać – dodaje Leszek Drankiwicz. – Firma ma nałożone limity miesięczne. Nie może zutylizować więcej odpadów niż to wynika z tych limitów.

Utylizacja substancji składowanych przy ul. Krochmalnej to koszt około 30 tys. zł. Radny twierdzi, że skoro obiecał pomoc właścicielowi to od tego się nie uchyla. Pomoże także finansowo.