Kilkudziesięciu uczniów z głogowskich szkół wzięło udział w dyktandzie. Jury sześciu osobom przyznało tytuły mistrza ortografii Głogowa. Największym problemem piszących dyktando były …przecinki.

 W auli PWSZ w Głogowie uczniowie szkół podstawowych, gimnazjów, ponadgimnazjalnych, studenci i rodzice wzięli udział  w III Międzyszkolnym Głogowskim Dyktandzie. Ogółem do sprawdzianu z ortografii przystąpiło 54 osób. Gdyby nie przecinki, to wielu z nich nie miałoby problemu z ortografią. Największy problem sprawiły przecinki. Dyktando trwało godzinę lekcyjną. W tym czasie wszyscy w skupieniu pisali tekst dyktowany przez organizatorów.

–  Słówka, które znalazły się w dyktandzie  były publikowane co dwa tygodnie na FB – Głogowska Ścieżka Ortograficzna.  – mówi Wojciech Janisio, Dyrektor Zespołu Szkół Ekonomicznych w Głogowie. –Zwycięzcami zostali ci, którzy wykazali się najlepszą znajomością zasad pisowni i umiejętnością zastosowania ich w praktyce.

Jury głogowskiego dyktanda skrupulatnie sprawdziło poprawność pisowni i kilku osobom przyznano tytuł mistrza ortografii Głogowa.  W kategorii szkoły podstawowe  tytuł przyznany został  Wiktorowi Olejniczakowi z SP 3 w Głogowie. Spośród gimnazjalistów najlepszą okazała się  Julita Kłysz  z Gimnazjum nr 2 w Głogowie i to ona otrzymała tytuł mistrza ortografii.  W kategoriach: szkoły ponadgimnazjalne – Martek Borecki – I LO w Głogowie. student: Karolina Torba – PWSZ w Głogowie, rodzic: Marta Stachowiak – SP 10. Mistrzem Kaligrafii została Lucyna Guzek z SP 10.

Autorami Głogowskiej Ścieżki Ortograficznej są Magdalena Hołub – Gim. 2, Jakub Rawski – SP 3, dr Alicja Ostrowska – Gim. 1 i PWSZ, Wojciech Janisio – ZSE. Fundatorzy nagród – piór/długopisów  Starosta Głogowski, Prezydent Miasta Głogowa, nagrody książkowe Centrum Kształcenia Windsor, natomiast unikatowy komplet do doskonalenia sztuki kaligrafii grupa PEN z Głogowa. 

TEKST DYKTANDA

Dla chętnych publikujemy pełny tekst dyktanda. Pejzaże przedwrześniowych wyborów. Czas znienacka, na przekór marzeniom, zaskakuje nas wtenczas, gdy wybór jest niewyobrażalnie bujny. Płynie bezszelestnie. Przysparza nam wielu stresów. Otwiera drzwi do melancholii, kojarzy  się z iskrzącą tylko przez chwilę zorzą, która z pewnością zniknie w przestworzach. Zastąpi ją, znienacka przyszedłszy, huragan, plucha bądź mżawka w dżdżysty poranek. Gdy idę na przełaj, chociażby wzdłuż alei Wolności, zastanawiam się szczególnie, przerzucam pomysłami, czy zostać tęższym architektem, czy nie najbrzydszym wynalazcą. Zbyt późno ułożyłem sobie i sporządziłem plan sytuacji, dlatego kopnąłem ze złością pojedynczą płytkę, która leżała nie na miejscu, na podwórzu (,) naprzeciwko garażu. Chybiłem, zadrżałem, zmrużyłem oczy, czując ból, który tak mnie zaabsorbował, że uznałem, iż było to nierozważne. Przydałoby się użyć bandaż. Niecodziennie i rzadko tamtędy przechodzę – wzdłuż krzyżówki, obok której urządzili wspólny ogród, na którym widać było nieurodzaj, w kształcie rombu. Postawili tam niedawno ołtarz z okazji imprezy charytatywnej, na której zbierano jałmużnę.  Na co dzień wolę przyglądać się blond dziewczynom z dwuipółletniej szkoły imienia Józefa Piłsudskiego, z którymi już się zżyłem. Zastanawiam się poważnie nad zapisaniem do oddziału w klasie mundurowej, pod zwierzchnictwem dowództwa służb mundurowych. Odnieść zwycięstwo wszech czasów to na pewno marzenie każdego chłopaka, jeśli opiewają je mass media. Wspaniałe żółte naszywki na kołnierzu munduru, skuwka na czapce, a co dopiero bandaż na skroni, czy inwalidzki wózek na kółkach dla rannego, dodają urody każdemu chłopakowi, który próbuje szukać konsekwentnie narzeczonej. Napisaliby o nim przede wszystkim, że nie jest haniebnym tchórzem ani rozbójnikiem, tylko zwycięzcą.  Ponieważ lubię zwierzęta: (-) przepiórki, łabędzie, żółwie, różne gatunki żmii, konie w uprzęży, a ponadto chrząszcze brzmiące w trzcinie, czy psie hybrydy, zapiszę się może jednak do technikum weterynaryjnego. Po długoterminowej wycieczce do Sztokholmu zastanawiam się, czy nie będzie lżej zostać hydraulikiem lub montażystą. Może to być jednak niedorzeczny pomysł, który zamiast przynieść korzyści, pokrzyżuje moje zamiary, zburzy plany, a w zamian wprowadzi chaos. Po prostu ówczesna moda nie od razu musi prowadzić do zapotrzebowania na te zawody dzisiaj. Lepiej zatem zostać chyba kucharzem, który potrafi usmażyć dobry, przyprószony pieprzem, kotlet – idealny do spożycia dla prawdziwych smakoszy, żądających wyidealizowanych smaków.  Moja nie najinteligentniejsza koleżanka, która wciągnęła mnie kiedyś do klubu strzeleckiego, zażądała nawet od swoich rodziców hipnozy, ale ja wolę prostsze sposoby i używam rozumu w podejmowaniu życiowych decyzji, nie opierając się tylko na odczuciach. Wiem jednak, że czyhają gdzieś obok niedostrzeżone przez mnie niebezpieczeństwa. Nie chce być hipokrytą i nie twierdzę zdecydowanie, że moja koleżanka nie ma racji, ale to może prowadzić z powrotem do wszczęcia dyskusji na temat, który zawód jest najważniejszy. Ta wymiana zdań mogłaby nas naprawdę rozżarzyć do białości. A tak w ogóle wybieranie zawodu to trudny orzech do zgryzienia i można by dyskutować o tym jeszcze długo, ale już dość tej ortograficznej frazeologii.

 Zdjęcia: ANJA, Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Głogowie