200 metrowy komin w Widziszowie zostanie wyburzony. Arkadiusz Szymanik , saper z firmy Eko-Min zachęca do licytacji. Propozycja  przyciśnięcie, czerwonego guzika, który odpali dynamit i wyburzy komin to obecnie 10001 zł. Pozyskane środki przeznaczone zostaną na leczenie chorych dzieci.

200 metrowy komin, inwestycja wielomilionowa,  nie została wykorzystana  w celu jakim była budowana, od kilkudziesięciu lat góruje nad naszym miastem. Naszedł moment, aby przyniosła wymierne korzyści.  Arkadiusz Szymanik, saper z firmy Eko- Min, która zajmie się w najbliższym czasie wyburzeniem komina postanowił wylicytować przyciśnięcie, czerwonego guzika, który odpali dynamit i wyburzy komin.

– Jeżeli warunki pogodowe będą sprzyjały, do wyburzenia komina dojdzie w najbliższą sobotę – mówi Arkadiusz Szymanik.

Pieniądze wylicytowane przeznaczone zostaną na leczenie chorych dzieci. Zgłosiło się już pięć rodzin.

Zachęcamy mieszkańców naszego miasta do udziału w licytacji. Być może decydenci, którzy kilkadziesiąt lat temu przyczynili się do powstania komina,  zechcą wspomóc akcję charytatywną. Dzień, w którym komin w Widziszowie zniknie z anturażu naszego miasta zapadnie nam na długo w pamięci.  Nie tylko ze względu na sam moment wyburzenia, ale cel jakiemu to działanie przyświecało. Dzięki wielkiemu sercu pomysłodawców akcji charytatywnej, ich otwartości na potrzeby innych,  kilkoro chorych dzieci otrzyma pomoc. 

„ … 24 kwietnia 1990, 30 lat temu, przerwano budowę Centralnej Ciepłowni w głogowskim Widziszowie. W pogrążającym się w kryzysie gospodarczym kraju brakowało pieniędzy na inwestycje. Zabrakło i na ten projekt. A przypomnijmy, że półtora roku wcześniej wybetonowano fundament. 7 października 1988 roku o godzinie 7 rano rozpoczęto wlewanie betonu. Płyta miała 34 metry średnicy i gruba na 3,7 metra. Betonu (tzw. B-200) w trakcie 56 godzin umieszczono 2600 metrów sześciennych. Zalano nim konstrukcję z 145 ton stalowych prętów umacniających płytę denną. Dwa dni później o godz. 15.00 po 56 godzinach ciągłego wylewania, zakończono pracę.

Wyznaczano kolejne terminy, projektowano kolejne budżety, inflacja szalała. Gazeta codzienna kosztowała 350 złotych a budżet budowy Ciepłowni na rok 1990 wynosił 11 miliardów 700 milionów złotych. Na dzień 20 kwietnia pozostało tylko niespełna 25 % planowanych środków. Podjęto więc decyzję o przerwaniu robót. Prace budowlane przerwały LPBP Nowa Sól, przy konstrukcjach stalowych przestał pracować Energomontaż Zachód, i specjalistyczne przedsiębiorstwa zajmujące się przygotowaniem pobliskiego basenu portowego do przyjmowania barek z węglem. Ograniczono pobór mocy. Oceniono, że planowane oddanie „fabryki ciepła” na sezon grzewczy 1992/93 jest niemożliwe.

Przepychanki trwały jeszcze kilka miesięcy. Nie poszukiwano innych możliwości pozyskania ciepła. Walczono o dokończenie budowy. I rok później wyrósł nad miastem ,betonowy komin.

Wehikuł już pisał – „2.10.1991., na wysokości 217,5 metra zakończono betonowanie trzonu komina. Wylano w tenże trzon ponad trzy tysiące ton betonu, który usztywniało 229 ton stali zbrojeniowej. U samej góry komin ma średnicę 7,5 metra. I nie dymi. Kiedy już stanął jak wyrzut sumienia, wymyślono budowę drugiej nitki ciepłowodu z Huty do miasta. A komin od czasu do czasu służy za platformę do ekstremalnych skoków… nosi kilka anten radiowych i telewizyjnych. I tkwi nad miastem jak palec…”.  Tekst: Głogowski Wehikuł Czasu, Wiesław Maciuszczak.