Rosnące ceny, galopująca inflacja prowadzi do zubożenia. Dodrukowanie pieniędzy może doprowadzić do kryzysu i można wpaść w spiralę inflacyjną. Rząd kłamie mówiąc, że wszystko, co robi jest dla dobra Polaków.

Galopująca inflacja, rosnące ceny paliw, produktów spożywczych, płodów rolnych to obecnie jeden z temat rozmów w polskich domach. Jacek Zahorski szef głogowskiego Koła Nowoczesnej oraz Bożena Czekańska Smykalla, Andrzej Gałucki i Sebastian Łaskawski  podczas konferencji prasowej przekonywali , że za obecną sytuację w Polsce odpowiadają rządzący.

– Słyszymy, ze rząd dba o nas, martwi się o nas. Właściwie wszystko co robi, to robi dla naszego dobra. Jest to wierutne kłamstwo, co pokazuje paragon z zakupów zrobionych w jednym z głogowskich sklepów. Za niezbędne produkty jak mleko, chleb, masło, warzywa zapłacono 91 zł. A gdzie kawa, czy herbata . Ceny rosną wszędzie, a przecież rząd ma narzędzia aby ceny przypilnować  – mówi Jacek Zahorski szef głogowskiego Koła Nowoczesnej.

Sebastian Łaskawski twierdzi, że dodrukowywanie pieniędzy nie pomoże w zahamowaniu inflacji.

– Rząd chce wprowadzić nowy nominał o wartości 1000 zł. Takie działania mogą doprowadzić do pogłębiania się kryzysu, możemy wpaść w spiralę inflacyjną. – mówił Sebastian Łaskawski .

Andrzej Gałucki także odniósł się  do postępującej inflacja, która jak twierdzi  zuboży społeczeństwo.

– Spadają dochody, mówi się, że cena benzyny jest porównywalna do ceny benzyny w Europie. Przeliczyłem. Litr benzyny relatywnie dla obywatela Niemiec kosztuje 2 złote, a przecież zarobki nasze w porównaniu do niemieckich są trzykrotnie niższe. Nie możemy więc mówić, że ceny są porównywalne  – mówił Andrzej Gałucki,  członek głogowskiego koła Nowoczesnej.

– Rozmawiałam wczoraj z panią, która jest rolnikiem od pokoleń. Ona nie wie co będzie z cenami żywności. Rolnicy nie mogą kupić nawozów bo ich nie ma. Mamy przecież nasze  polskie zakłady wytwarzające nawóz. Jeśli nie będzie nawozu, to nie będzie plonów. Dlaczego rząd nie dopilnuje, aby rolnicy mogli kupić nawóz?  – mówiła Bożena Czekańska-Smykalla radna i członkini głogowskiego Koła Nowoczesnej. –  Sadownicy zrobili duże inwestycje, żeby sady były nowoczesne. Cena skupu jabłka to 25 groszy. Aby sadownik nie dokładał to cena kg jabłka powinna wynosić 2 złote. Skąd producent ma dołożyć? To są nasze ceny, nie zrobione przez obcych, przez lewaków przez Unię Europejską . To jest niedopilnowane gospodarstwo, a nim nie jest tylko nasz dom, ale i nasz kraj- dodaje radna.